Laski, ul. 3 maja 40/42
600 566 947
parafiawlaskach@gmail.com

Kocham, więc słucham

Kocham, więc słucham

(5.06.2011)

„Kiedy więc ktokolwiek z nas, drodzy bracia i siostry, gdziekolwiek na tej polskiej ziemi, jest wezwany ludzkim cierpieniem, niech mu stanie przed oczyma to wydarzenie z Ewangelii. I Chrystus, który mówi do setnika: „Przyjdę i uzdrowię go”. Nieraz onieśmiela nas to, że nie możemy „uzdrowić”, że nie możemy nic pomóc. Przezwyciężajmy to onieśmielenie. Ważne jest, żeby przyjść. Żeby być przy człowieku cierpiącym. Może nawet bardziej jeszcze niż uzdrowienia, potrzebuje on człowieka, ludzkiego serca, ludzkiej solidarności„.

(Z homilii skierowanej do chorych i służby zdrowia w Bazylice Mariackiej, Gdańsk, 12 czerwca 1987).

Jako lekarz ze szczególną uwagą odbieram te fragmenty Ewangelii, w których Jezus uzdrawia chorych. Są one bardzo liczne. Przychodzą nawet takie refleksje, że ja też bym tak chciał. Ale w codziennej pracy już tak cudownie nie jest. Leczenie, uleczanie ludzi z ich fizycznych ułomności przychodzi często z dużym mozołem, a czasami jestem kompletnie bezradny. Oczywiście, że proszę wtedy Boga o pomoc, ale zawsze też pamiętam, że ja robię co mogę, co potrafię, ale i tak wszystko jest w Jego rękach. Gdy tak po ludzku pomóc nie potrafię myślę też, że przecież tak niewiele potrzeba aby czynić cuda. Potrzeba tylko wiary jak ziarnko gorczycy. Ale i tego mam zbyt mało. Chociaż kto wie? Może cuda się dzieją a my ich po prostu nie rozumiemy, a przez to nie dostrzegamy ich.
W takich najtrudniejszych lekarskich potyczkach z chorobami otuchy dodają te właśnie słowa, że „ważne jest, żeby przyjść. Żeby być przy człowieku cierpiącym. Może nawet bardziej jeszcze niż uzdrowienia, potrzebuje on człowieka, ludzkiego serca, ludzkiej solidarności”.  Wagę tych słów poznaję nie tylko towarzysząc moim pacjentom, ale też gdy odwiedzałem swojego śmiertelnie chorego przyjaciela. Dla ludzi cierpiących, i to nie tylko tych cieleśnie cierpiących, bardzo ważne jest, aby po prostu z nimi być. Samotność bywa źródłem większego nieraz bólu niż sama choroba.

Jarosław

 

(29.05.2011)

Muszę przyznać, że nie miałam wybranego cytatu, czy fragmentu z nauczania Jana Pawła II. Popkulturowa, lukrowa otoczka bijąca od osoby „papieża Polaka” skutecznie zniechęcała mnie do pochylenia się nad Jego tekstami. Znając jedynie wysłużone, powielane i nadużywane cytaty z nauczania Jana Pawła II przeciwstawiałam je intelektualnym wywodom erudyty Benedykta XVI. Tym bardziej poczułam się dotknięta aktualnością, siłą, bezkompromisowością i celnością wielu fragmentów tekstów, na które natrafiłam. Szczególnie jako taki odczułam tekst encykliki Dives in misericordia, ogłoszonej w dniu moich urodzin 🙂 . Jest w niej wiele zdań ważnych dla mnie prywatnie, ale wybrałam ten cytat:
„Autentycznie chrześcijańskie miłosierdzie jest zarazem jakby doskonalszym wcieleniem „zrównania” pomiędzy ludźmi, a więc także i doskonalszym wcieleniem sprawiedliwości, o ile ta w swoich granicach dąży również do takiego zrównania.”
Doskonałe podsumowanie wywodu mówiącego nie tylko o tym, że „ludzka” sprawiedliwość sama w sobie nie wystarcza, ale pokazujące też, dlaczego bycie chrześcijaninem to owe „coś więcej” niż tylko bycie dobrym, porządnym człowiekiem. Pokazujące też, że właśnie miłosierna, objawiona przez Zmartwychwstałego Chrystusa miłość może doprowadzić do tej realnej równości między ludźmi różnych ras, płci i poglądów. I o tym, jak jest niezbędna zarówno w prywatnym jak i publicznym życiu.

Karolina

 

(22.05.2011)

Miało być o słowach, będzie o obrazach, które mogą przekazać niejednokrotnie więcej niż słowa. Obraz pierwszy – Asyż – przedstawiciele różnych religii modlący się w jednym miejscu, każdy na swój sposób, w swoim języku, w swojej tradycji, gestach i razem z nimi papież – inicjator spotkania. To dla mnie obraz przedstawiający, być może dla niektórych heretycką myśl, że Bóg objawia się nie tylko w chrześcijaństwie i judaizmie, że jest wszędzie i z każdym człowiekiem. To daje wielką nadzieję.
Drugi obraz należy do cyklu „papież jako pierwszy…”. Papież przy ścianie płaczu. Nawet wspomnienie tego obrazu jest poruszające. Te setki, tysiące modlitw zanoszonych do Boga głownie przez Żydów od tylu lat w tym miejscu i jedna, taka jak inne, karteczka od Głowy Kościoła Katolickiego. Wyraz najgłębszego szacunku dla Żydów i ich tradycji i jednocześnie wplecenie jej w dzisiejsze chrześcijaństwo. Dla mnie, żyjącej w XX i XXI wieku nie ma w tym nic dziwnego, dla paru pokoleń wstecz – nie do pomyślenia.

Magda

(15.05.2011)

O wyobraźni miłosierdzia

Znak zamykanego przez wiatr ewangeliarza na trumnie Jana Pawła II w czasie uroczystości pogrzebowych na Placu św. Piotra uświadomił mi, że już nie będzie można czekać na to, co powie Papież? Do tej pory Jego słowa i gesty towarzyszyły dojrzewaniu naszego pokolenia i zawsze można było liczyć na wskazówkę, gdy codzienność wymykała się trzeźwemu osądowi.
Które z Jego słów utkwiły w mojej pamięci? Najpierw przejmujące orędzie o wolności człowieka i jednocześnie pokorze Boga z 1979r. – człowiek może Bogu powiedzieć nie. Pierwsze spotkanie z Papieżem na żywo w czasie Apelu Jasnogórskiego w Częstochowie i wezwanie, by od siebie wymagać nawet wtedy, gdy inni od nas nie wymagają. Napomnienie z 1987r., że nie może być program walki ponad programem solidarności wraca od tylu lat… Później wstrząsające świadectwo miłości Polski – to jest moja Matka ta Ojczyzna, to są moi Bracia! Pozostają w sercu słowa wypowiedziane pod Giewontem: w górę serca!, malujący się na twarzy Papieża smak wadowickich kremówek i przywołany z pamięci cytat z Antygony. Wstrząsający znak Niemego Męża Boleści z Niedzieli Zmartwychwstania 2005 r. jest jak pieczęć życia i słów świadka Chrystusa.
Które z Jego słów są najważniejsze dla mnie? Testament wypowiedziany do rodaków na krakowskich Błoniach w czasie ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny, gdy prosił o wyobraźnię miłosierdzia w duchu solidarności z bliźnimi. Papież mówił, że „trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata.” Kontekst mówi o szeroko rozumianych wykluczonych, ale dopowiadam: gdyby w domu, pracy, za kierownicą, w sąsiedztwie, gminie i kościele, sejmie, u lekarza, w zakładzie usługowym i autobusie, w mediach, w czasie wakacji i podczas rocznic… Co stało się z nami – ciągle: ja, moje, dla mnie, co będę z tego miał..? Śpiewając Barkę przy oknie na Franciszkańskiej góry mogliśmy przenosić…, dlaczego nie dzisiaj?!

Łukasz

 

(8.05.2011)

W swoim życiu usłyszałam wiele słów, wypowiedzianych przez Jana Pawła II podczas Jego pielgrzymek, które miały ogromne znaczenie dla zrozumienia i rozeznania woli Bożej w moim życiu…
Chcę jednak przytoczyć słowa zapisane, które zapadły mi w pamięć i serce, stając się swego rodzaju przepisem, receptą na „Radość tworzenia i działania” wraz z innymi, włączając ich i angażując w budowanie wspólnego dobra w rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie itd.
Znalazłam je w chyba najbardziej przystępnej dla przeciętnego zjadacza chleba książce napisanej przez Jana Pawła II – w I części „Wstańcie, chodźmy!”
„Myślę jednak, że mimo pewnych trudności z upominaniem podjąłem wszystkie potrzebne decyzje. Jako metropolita krakowski bardzo się starałem, żeby je podejmować kolegialnie” . (…) wszystkie sprawy były omawiane w kontekście największego dobra archidiecezji.
Moim współpracownikom lubiłem stawiać dwa pytania. Pierwsze brzmiało: „Jaka prawda wiary rzuca światło na ten problem?” A drugie: „Kogo możemy wziąć albo przygotować do pomocy?” Znalezienie religijnego uzasadnienia dla działania i osoby odpowiedniej do zadań było dobrym początkiem, rokującym nadzieję na powodzenie duszpasterskich przedsięwzięć.”
Tym razem więc „kocham, więc czytam i wcielam w życie” ponieważ przez ostatnie lata niejednokrotnie z nich korzystałam i zasmakowałam w takim stylu działania.
Polecam innym!!! – Uwaga – to bardzo wciąga 😉 – ponieważ nie ma nic przyjemniejszego niż robienie czegoś wspólnie z innymi; gdy wszyscy mają poczucie, że jest to dobre i sensowne.

Sylwia