Laski, ul. 3 maja 40/42
501 100 613
parafiawlaskach@gmail.com

[Morenita nr 43] Szkoła liturgiczna – Boże Narodzenie

[Morenita nr 43] Szkoła liturgiczna – Boże Narodzenie

Wszystko wskazuje na to, że do czwartego wieku chrześcijanie Bożego Narodzenia nie świętowali, w każdym razie żaden ślad takiego świętowania się nie zachował. Przez trzysta lat świętowali tylko pamiątkę Męki i Zmartwychwstania Pana naszego Jezusa Chrystusa, potem powstał cykl dorocznych świąt i właśnie wtedy się pojawiło również Boże Narodzenie. Rozmachu jego świętowaniu dodał św. Franciszek z Asyżu, który pierwszy odtworzył szopkę, i to z żywymi zwierzętami.
Ale betlejemskie wydarzenie fascynowało chrześcijan od początku. Według kompetentnego biblisty, kard. Carla Marii Martiniego, fascynowało ich przede wszystkim to, że Syn Boży urodził się w tak mizernym miejscu, na obrzeżach małego miasteczka, i że Noworodka położono w żłobie dla bydląt. Ten żłób, wymieniony w ewangelicznym opisie, jest według Martiniego kluczem do właściwego odczytania całego wydarzenia. Właśnie żłób, jako znak skrajnego ubóstwa. Przecież nawet nomadzi mieli swoje namioty, w których rodziły się ich dzieci.

Od tej fascynacji chyba jesteśmy daleko, skoro Boże Narodzenie, czyli wspomnienie tamtej sytuacji bezdomności i ubóstwa, kojarzy się nam raczej z domowym zaciszem, bezpieczeństwem i uroczystym posiłkiem przy suto zastawionym stole… Domowe zacisze, rodzinny posiłek, podarki dyktowane miłością nie są niczym złym. Ale historyczne Boże Narodzenie mówi o przewadze ?być? nad ?mieć?. Tamto Narodzenie jest znakiem solidarności Boga z ubogimi, bezdomnymi.
Niby o tym wiemy. W różnych miejscach, zwykle przy kościołach i klasztorach, urządzamy wigilie dla bezdomnych. To ładna tradycja, ale zwykle jest w niej jedna fałszywa nuta: urządzamy te wigilie, nawet posługujemy ubogim i łamiemy się z nimi opłatkiem, a potem… idziemy sobie na nasze wigilie. Solidarność z biednymi to być dla biednych, ale także być z biednymi. Takie jest orędzie tych świąt. Dlatego to są trudne święta. (?)

Narodzenie Jezusa jest darem obecności Boga z ludźmi, aktem pojednania Nieba z ziemią. Nie nagrodą za dobre sprawowanie ludzi, ale wielkodusznym darem dla dobrych i dla złych. Jest więc Boże Narodzenie dorocznym świętem pojednania. To dlatego, wedle naszej, polskiej tradycji, łamiemy się w ten wieczór opłatkiem. W pierwotnym zamyśle wigilijne łamanie się przaśnym chlebem było właśnie znakiem pojednania. (?)

Wspomniany wyżej kard. Martini zauważył, że w Ewangelii Dzieciństwa nic nie powiedziano o Nowonarodzonym: czy się urodził duży, czy mały, czy był ładny, czy brzydki, cichy, czy płaczliwy. Nic. Tam się mówi o wszystkich naokoło, o matce, ojcu, o właścicielach przepełnionych gospód, o pasterzach, magach i aniołach. Mówi się o nich wszystkich, bo Milczące Dziecko nadaje im znaczenie. Wszystko dzieje się wokół Niego. Wszystko jest przeniknięte Jego obecnością. To, co małe i milczące, jest w samym centrum wydarzeń.

Jeżeli z wiarą kontemplujemy Narodzenie, to odkrywamy, że w wielkim i nieogarnionym Bogu jest także miejsce na małość dziecka. W tym się wyraża Jego solidarność z naszą słabością. I tak Boże Narodzenie oczyszcza nasze wyobrażenia Boga, w których nie jest On ojcem, nie jest miłością, nie jest miłosierdziem, nie jest ?Bogiem z nami??

(ks. Adam Boniecki, ?TP? 52/2011)