Laski, ul. 3 maja 40/42
600 566 947
parafiawlaskach@gmail.com

[Morenita nr 47] Szkoła liturgiczna – Sakrament pokuty i pojednania (część 2)

[Morenita nr 47] Szkoła liturgiczna – Sakrament pokuty i pojednania (część 2)

Kapłan znakiem

W sakramencie pojednania spowiadamy się Bogu, ale przed kapłanem, który jest znakiem danym nam przez Chrystusa. To wielki dar móc usłyszeć z ust człowieka, który przez sakrament kapłaństwa staje się narzędziem samego Boga: I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Człowiek jest istotą nie tylko duchową, ale także psychiczną i cielesną. Bóg przemawia więc do całego człowieka, do całej jego osoby. Ale materialny znak oddziaływujący na zmysły człowieka nie może przesłonić Rzeczywistości kryjącej się poza znakiem. To nie kapłan przebacza, chociaż kapłan rozgrzesza. Z wielką pokorą i wdzięcznością trzeba nam przyjąć posługę kapłana jako znak, ale nie koncentrować się na nim. Wówczas, kiedy z wyznaniem grzechów wiąże się wielki lęk, powstaje silna tendencja do zatrzymywania swojej uwagi na kapłanie: na jego słowach, postawie, reakcji, na tym wszystkim, co jest nierzadko przypadkowe i drugorzędne przy spowiedzi. Kapłan, jak każdy człowiek, reaguje po ludzku i trzeba umieć odróżnić to, co tylko ludzkie w jego słowach, postawie i reakcji od tego, co jest w nim znakiem miłosierdzia Bożego.

Przystępując do spowiedzi trzeba się nam starać o wielką pokorę i wewnętrzną wolność wobec znaku, jakim jest kapłan. Sąd człowieka?kapłana winien się pokrywać z osądem Boga, bo kapłan nie występuje w swoim imieniu, ale w imieniu samego Boga: I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca… Trzeba sobie jednak uświadomić, że znakiem miłosierdzia są nie tylko słowa pochwały i przytakiwania, ale także słuszne upomnienie, a nawet skarcenie. Sam Bóg mówi bowiem o sobie: Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę (Ap 3, 19). Karcenie Boga może docierać nieraz do nas także przez usta kapłana.

Jak podchodzę do sakramentu pojednania: osobowo czy może przede wszystkim jurydycznie? Czy mój żal jest bardziej podobny do żalu Piotra i Dawida, czy też może bardziej do żalu Judasza? Dobrym kryterium w odpowiadaniu sobie na te pytania mogą być nasze uczucia, które towarzyszą nam w przeżywaniu grzechu i sakramentu pokuty. Co w nich dominuje: poczucie winy, lęk o siebie, wstyd przed osądem drugiego człowieka, czy też pierwszym naszym uczuciem jest ból wewnętrzny z powodu naruszenia synowskiej więzi, pragnienie odbudowania jej i nadzieja płynąca ze świadomości otrzymanego miłosierdzia Bożego?

Żal judaszowy a żal piotrowy

Nie każde poczucie winy wyraża prawdziwy żal za grzechy i otwarcie się na miłosierdzie Boga. W Ewangelii znajdujemy dwa rodzaje żalu: żal Judasza i żal Piotra. Judasz po zdradzie przychodzi z wielkim żalem i goryczą w sercu do faryzeuszów i rzucając srebrniki mówi: Zgrzeszyłem wydając krew niewinną. (…) Oddalił się, a potem poszedł i powiesił się (Mt 27,4?5). Judasz wpadł w rozpacz: jego straszliwe wyrzuty sumienia połączone są z fałszywą świadomością bycia odrzuconym i przegranym. Najgłębszym źródłem rozpaczy Judasza jest jego własna pycha: dostrzega wprawdzie tragiczny błąd, który popełnił, ale już nie dostrzega miłości i miłosierdzia Jezusa. To pycha sprawia, iż człowiek woli zginąć, niż się ugiąć przed Bogiem i prosić o miłosierdzie. Judasz nie padł ofiarą ślepego losu, jak go niektórzy przedstawiają, ale jest ofiarą swojego zamknięcia się i swojej pychy. Poczucie winy Judasza było chore, ponieważ doprowadziło go do rozpaczy i do samobójczej śmierci.

W chorym poczuciu winy człowiek sam pragnie ukarać się za swój grzech. Takie karanie siebie nie przynosi jednak wybawienia z grzechu, ale zniszczenie siebie. Ofiara Jezusa na krzyżu byłaby niepotrzebna, gdyby człowiek sam mógł odpokutować swoje winy. Grzech Piotra jest również wielki: trzykrotnie zapiera się swego Mistrza potwierdzając to jeszcze zaklinaniem się i przysięgami. Kiedy jednak pianie koguta uświadomiło Piotrowi jego grzech, wyszedłszy na zewnątrz zapłakał gorzko (Łk 22, 62). Trudno byłoby porównać wielkość tych dwóch grzechów: Judasza i Piotra. Grzechu bowiem nie mierzy się tylko zewnętrznymi objawami, ale przede wszystkim postawą serca. Piotr gorzko płacze, ale nie rozpacza; jego grzech nie prowadzi go do śmierci, ale do pełniejszego powierzenia się Jezusowi (por. J 21,15 nn.). Przez poczucie winy Piotra przemawia głos jego sumienia, które prowadzi go do rzeczywistego nawrócenia.

W naszym rozwoju wiary, w coraz dojrzalszym korzystaniu z sakramentu pojednania będzie chodziło między innymi o oczyszczenie naszego doświadczenia żalu i postanowienia poprawy z elementów judaszowych: z chorego poczucia winy, paraliżującego wstydu i lęku o siebie, które mają swoje źródło w zranionej własnym grzechem pysze. Najgorszym złem dla człowieka nie jest sam grzech, ale pycha związana z nim, która zamyka go w jego własnym grzechu i nie pozwala otworzyć się na ofiarowane mu miłosierdzie Boga.

Używając języka obrazowego moglibyśmy porównać niezdrowe poczucie winy do przeżycia ucznia, który zawinił wobec nauczyciela, przez którego nie czuje się kochany i którego sam nie kocha. Pierwszym uczuciem ucznia będzie wówczas lęk o siebie. Uczeń z niepokojem będzie pytał, jaką karę wymierzy mu ten niekochany człowiek za popełnione przewinienie.
Nauczyciel wystąpi w roli sędziego, uczeń będzie czuł się poddany sędziowskiej roli nauczyciela. Obaj staną na gruncie prawa; uczeń będzie odwoływał się do kodeksu ucznia, nauczyciel do kodeksu nauczyciela.

Prawdziwy żal i skruchę za grzechy możemy porównać do przeżycia dziecka, które zawiniło wobec matki, przez którą czuje się kochane i którą samo bardzo kocha. Pierwszym uczuciem dziecka nie będzie lęk o siebie, ale ból z powodu rany zadanej matce oraz pragnienie ponownego nawiązania intymnej więzi z nią. Dziecko nie boi się matki, samo przychodzi z zaufaniem i mówi jej o swojej winie. Jest gotowe ponieść karę. Matka nie występuje w roli sędziego, ale we właściwej sobie roli: kochającej matki. Dziecko nie będzie czuło się sądzone, nawet gdyby było ukarane. Matka i dziecko nie będą odwoływać się do prawa, ale do łączącej ich więzi miłości.